Po intensywnym dniu poprzednim, Krzysztof i Karol zaplanowali na dziś nieco spokojniejszy przebieg wyprawy. Poranek rozpoczął się leniwie – późne śniadanie, kawa, chwila na przejrzenie wiadomości, telefonów i uporządkowanie bieżących spraw. Po krótkim spacerze dotarli taksówką na lotnisko w Barth, gdzie przywitała ich niemal bezchmurna pogoda – idealne warunki do latania.
Po złożeniu planu lotu Krzysztof i Karol obserwowali skoki spadochronowe – tego dnia odbywały się właśnie w Barth. Na dziesięć minut przed planowanym startem siedzieli już w samolocie. Kontakt z wieżą, zgoda na uruchomienie silnika, sprawdzenie warunków, kołowanie do pasa – i po chwili byli w powietrzu.
Widok wybrzeża Bałtyku, który rozciągał się przed nimi, był jednym z najpiękniejszych w całej wyprawie. Stralsund, półwysep Wittow, Rugia, Peenemünde – znajome z mapy miejsca nabierały zupełnie innego wymiaru z perspektywy powietrza.
W pewnym momencie, w słuchawkach zabrzmiał znajomy głos:
„SP-STAL, Heringsdorf Tower, dzień dobry!”
Możliwość usłyszenia języka polskiego od kontrolera za granicą zawsze wywołuje wyjątkowe emocje.
Kilka minut później koła samolotu dotknęły pasa 10 w Heringsdorfie. Taxiway F/C, parking, iskrowniki – i cisza. Krzysztof i Karol byli na miejscu.
Resztę dnia poświęcili na selekcję i obróbkę materiałów z poprzednich lotów oraz zasłużony odpoczynek. Hotel znajduje się tuż przy plaży, więc wieczór zapowiada się wyjątkowo relaksująco. Jeszcze dziś wieczorem planują trasę powrotną do Portu Lotniczego Olsztyn-Mazury, z uwzględnieniem aktualnych prognoz pogodowych. Ostateczna decyzja i złożenie planu lotu nastąpią jutro rano.
Zakończenie wyprawy zbliża się wielkimi krokami. Krzysztof i Karol nie ukrywają, że czują już bliskość domu – w planach przelot nad Tolkmickiem, Olsztynem, Szczytnem i oczywiście ukochanymi Szymanami.
Baltic Loop 360 powoli dobiega końca, ale duch wyprawy – wolność, przestrzeń i pasja – towarzyszy im niezmiennie.





















